Co zrobić z gruzem po remoncie?

Mija powoli okres jesienny, który zwyczajowo jest porą roku sprzyjającą przeprowadzaniu remontów. Kiedy opadnie kurz, farba na ścianie i klej pod tapetami wyschnie, musimy zmierzyć się z jeszcze jedną paląca kwestią – zalegającą stertą gruzu, starych kabli i innych odpadów.

Niektórzy radzą sobie z tym w sposób mało elegancki i nie do końca zgodny z prawem. Po zmroku, na taczce, odpady wywożone są do ogólnodostępnych śmietników. Nie jest to jednak aż tak inwazyjny problem jak składowanie śmieci w przydrożnych rowach lub, co gorsza, lasach. W trakcie remontu zazwyczaj nie zastanawiamy się, co wrzucamy do głównego pojemnika na odpady. Lądują tam zarówno fragmenty tapet, kawałki kabli i resztki najbardziej niebezpieczne dla środowiska – puste opakowania po farbach i klejach.

toksyczny gruz w miescie

Złym pomysłem jest palenie takich odpadów we własnym zakresie. Musimy mieć na uwadze, że z takiej poremontowej mieszanki wraz z dymem do atmosfery dostanie się wiele niebezpiecznych związków, takich jak cyjanowodór, tlenki azotu, różnego rodzaju metale ciężkie czy rakotwórcze dioksyny, które trwale zalegają w organizmie. Tak jak dla ludzi, tak i dla najbliższego otoczenia jest to szalenie niebezpieczne.

Jak zatem poradzić sobie z odpadami? Na terenie całego kraju działają firmy oferujące profesjonalną utylizację niebezpiecznych dla środowiska materiałów. Dzięki wykorzystaniu odpowiednich urządzeń, ze śmieci można odzyskać sporo użytecznych materiałów drogą recyklingu. Co więcej, na przykład w Warszawie funkcjonuje punkt zbiórki odpadów remontowych, gdzie można je oddać. Resztki gruzu są z kolei wykorzystywany przy budowie dróg.

Jeśli nie chcemy narażać się na grzywnę w wysokości 5 tysięcy złotych, jaka grozi za składowanie niebezpiecznych odpadów w środowisku naturalnym, kwestię wywozu gruzu uwzględnijmy już na etapie planowania całego remontu. Do listy zakupu kafelków, tapet czy farb dopiszmy wywóz. Koszty wynajmu pojemnika na gruz są relatywnie nieduże, a dzięki utylizacji mamy pewność, że nie zatrujemy naszej najbliższej okolicy. A przy okazji siebie samych.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *